poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Holidays

Wakacje w domyśle mają odpoczynek. A co, jeśli ktos nie chce odpoczywac, marnowac ani chwili, poświęcić się...
Czemu? Właśnie...
W moim przypadku definicja jest bardzo trudna. Chcę, nie chcę, boję się, a zaraz nie - tak, to mój tok logiki. Boję się, co inni powiedzą, czy źle nie ocenią. Ale tak bardzo chcę robić w życiu to, co kocham. Zresztą, czy nie jest tak też z miłością do człowieka? Boimy się, co powiedzą nasi znajomi na jego widok, czy nie będą nam docinać. To, że powiem "mam to w dupie" za przeproszeniem, nie oznacza jeszcze, że naprawdę mam. Jesteśmy uzależnieni od tego co powiedzą inni. Chcemy być akceptowani. Najlepiej jednak jeżeli przyjaciele akceptują Cię takim, jaki po prostu jesteś. Nie chcą Cię na siłę zmieniać.
A co jest najgorsze? Spotkać na swojej drodze ludzi, którym nic się w życiu nie udało i nie uda.
Bo tylko ich tak naprawdę w 100% obchodzi co robisz. Ale nie po to, by pogłaskać. Po to by skopać Ci tyłek.

Byłam nad morzem, a zaraz potem w Warszawie. Stolica zawsze będzie mi bliska sercu. W końcu urodziłam się tam, a sentyment pozostaje.

Holidays implicitly have a rest. And what if someone does not want to rest, wasting no time, to devote himself...
Why? I just ...

In my case definition is very difficult. I want to, I do not want, I'm afraid, and just did not - so, my train of logic. I'm afraid of what others say or wrong is not judge. But so much I want to do in life what I love. Besides, is not so well with love for humanity? We are afraid of what they say our friends at the sight, or will we tease. It's that say "I got it in the ass" excuse does not mean that you really have. We are dependent on what others say. We want to be accepted. Better yet, if you accept friends as he simply are. They do not want you to force change.
And what is worst? Meet people in its path, where nothing in life could not and did not succeed.Because they really just 100% care what you do. But not for that stroke. In order to kick your ass.


I was by the sea, and immediately afterwards in Warsaw. Capital will always be dear to me heart. In the end I was born there, and the sentiment remains.































 Musicie być zmęczeni ilością zdjęć. Przepraszam ;)) Do napisania!

You have to be tired of photos. Sorry ;)) See you!
 No to FRUGO! ;) 

sobota, 2 lipca 2011

Night of the hunter

Nie ma na świecie rzeczy wiecznych. Wieczna może być pamięć ludzka, ale nie sam człowiek. Nie zapisane kartki, ubrania, płyty.
Więc tak samo wieczna nie może być depresja, zadręczanie się. W pewnym punkcie człowiek przystanie i powie sobie zwykłe "Dość". Zwykłe, niezwykłe - ale działa. Nie można stracić swojego życia na marudzenie i myślenie o swoich wadach i o tym, co nam się jeszcze nie udało. Powinniśmy myśleć o czymś pozytywnym. O swoich zaletach.
A co, jeśli wady przeszkadzają nam tak bardzo, że nie możemy z nimi żyć? Żaden problem, możemy je w końcu wypracować.
Tylko nie popadajmy w skrajność. Nie niszczmy nutki egoizmu, tajemniczości. To czyni nas jedynymi w swoim rodzaju.

Nie piszę tego ze szczęściem w sercu. Przeciwnie, po moim policzku spływa kilka łez. Ale cóż... Zdarza się. To jest nauczka.
Nie warto wracać do przeszłości. 


Dzisiaj tylko inspiracje, nie mam nawet siły na ubranie czegoś innego niż legginsy i koszulka.

There is no eternal things in the world. The eternal human memorycan be, but man himself. Do not save cards, clothes, CDs.
So I just can not be eternal depression, Fret. At some point theman himself harbors and say simply, "Enough." Ordinary, extraordinary - but it works. You can not lose his life for whining and thinking about his faults and what we have not yet succeeded. We should think of something positive. About their merits.
And what if defects disturb us so much that we can not live with them? No problem, we can finally work out.
Let's just not in the extreme. Do not destroy selfishness, of mystery. This makes us the only of its kind.

I am not writing this with happiness in my heart. On the contrary,after a few runs down my cheek tears. But what ... It happens. This is a lesson.
Not worth coming back to the past.

Today only the inspiration, I do not even power on something other than clothes leggings and t-shirt.


















 



 

Jestem dzieckiem Skinsów. Wciąż. Ale czy to źle, czy to coś zmienia? 
I'm a child of the Skins. Still. But is it wrong or something changed?